niedziela, 19 maja 2019

Rock na Pradze

Zdarza mi się czerpać Inspirację od Ludzi, którzy są moimi Przyjaciółmi lub Dobrymi Znajomymi ...

Każdy z Nich ma bowiem swoje pasje i różnorakie zainteresowania, często także udziela się społecznie. Do takich Osób należy m.in. Krzysiek – lider zespołu Tkaczyk Trio. Ci, co dobrze Go znają wiedzą, że oprócz pisania wierszy, które zazwyczaj stają się tekstami komponowanych i śpiewanych przez Niego piosenek oraz grania na gitarze - wciąż liczę, że zgodzi się uczestniczyć w obu częściach mojego autorskiego projektu pt. "Zabawa z Piosenką" ( literacka część już 1.06.2019 ujrzy światło dzienne na moim 'Kreatorze'; udziela się bardzo aktywnie w pewnym Magicznym Domu.
W jaki sposób? – może zapytacie ...
Dla Zaciekawionych mam oczywiście odpowiedź. Krzysiek udziela się tam – może za namową Zosi , a może i bez namawiania – jako muzyczny terapeuta. A najfajniejsze w tym wszystkim jest chyba to, że przynosżą te działania zaskakujące Efekty – takie może nawet mini-Cuda.
Ostatnio podopieczni wspomnianego Domu „Pod Siódmym” zaprezentowali swoje talenty wokalne i taneczne, podczas znanej Warszawiakom ‘imprezy masowej’ – czyli oczywiście myślę tutaj o „Festiwalu Grzesiuka”.

Jak można zatem wywnioskować - z tego trochę może za długiego wstępu, Krzysztof to taki … „Człowiek Orkiestra”. Nie oznacza to jednak, że mój Przyjaciel lubi występować solo – Jego dobre serce ogrzewa każdego, kto ceni podobne wartości. A do Takich Ludzi należą:

- Niezwykle Skromna Kobieta o pięknym imieniu Mirella – kto raz zobaczył, jak ‘tnie’ na klawiszach, ten długo pozostanie pod urokiem tegoż wspomnienia
- Energiczny, o całkiem przyjemnej dla ucha barwie głosu Wojtek – próbkę wokalnego i gitarowego talentu możecie zobaczyć poniżej.
Na tym nagranym pod wpływem impulsu filmiku, możecie usłyszeć głos wspomnianego Wokalisty oraz posłuchać przykładowej MUZY jaką grają. Przy okazji można również ujrzeć wnętrze miejsca wcześniej mi nieznanego. A lokal nazywa się całkiem ciekawie - CHMURY



Na myśl o tym koncercie czułam przyjemne … – podekscytowanie.
Najpierw oczywiście zaskoczyła mnie informacja, że 2/3 zespołu Tkaczyk Trio stanowi mocny trzon innego band’u – czyli „Incidental Music”. Kolejną Niespodzianką była wiadomość, że muzyka jest zdecydowanie inna niż ta, którą prezentują z Krzysztofem. A jak jeszcze usłyszałam, że to Wojtas jest Wokalistą i chyba większość utworów jest autorskimi piosenkami, to … oniemiałam na dłuższą chwilę z wrażenia. A jakby tego wszystkiego było mało, otrzymałam na Messengerze jeden z Ich utworów. Prawie zaniemówiłam – a wiecie, że to rzadkość …
Ale dopiero gdy ujrzałam występ na żywo, odczułam taką niesamowicie silną Radość z tego, że mogę być – jak to mówi moja Koleżanka Iza - „Tu i Teraz”.






Można powiedzieć, że lokal ma wiele interesujących "smaczków" - podobnie jak u Dominiki z "Cafe Pensjonat" w Lanckoronie jest na czym "oko zawiesić". Tyle, że u mojej Koleżanki można nie tylko przyjemnie spędzić czas, dogadzając swojemu podniebieniu, ale także się 'aktywnie zrelaksować'. Zabawa - szukajcie wydarzenia pt. "Wiosenne Migawki z Lanckorony" - trwa do przyszłej niedzieli, czyli do dnia 26 maja włącznie. Może uda się Wam też strzelić jakąś intrygującą fotkę?

Oooch! Była i Energia sceniczna – trudno mi było oderwać wzrok od połyskującej w ciemności swoją czerwienią perkusji …


było Głośno – aż „ciarki przechodziły po plecach”, jak mówią w moich rejonach ...





było również hipnotyzująco – choć ciągle ktoś wchodził mi w kadr i zasłaniał Mirellę, to jednak udało się 'ustrzelić' i Jej jakąś fotę, choć w tej kwestii zdecydowanie najlepsza nie jestem.


Zresztą ja też wkroczyłam w obiektyw pewnej pani, co oczywiście poskutkowało rzuconym w moją stronę iście morderczym spojrzeniem.

Bardzo się cieszę, że udało mi się uwiecznić utwór, który Wojtek wcześniej mi przesłał. „Lonely” – brzmi jeszcze lepiej, gdy się go słucha i widzi na żywo. I … ta Magia, czy też Aura, jaka towarzyszy takim imprezom – niejednokrotnie bardziej kameralnym koncertom, które są okazją do spotkań i wspólnego spędzania czasu.


Pięknie to opisał Wojtek na fanpage’u Zespołu – sądzę bowiem, że to On jest Autorem tego zgrabnego komunikatu:

„Dziękujemy wszystkim fanom za wczorajszy doping i wspólną imprezę w Chmurach. Odpłynęliśmy wszyscy, nikt nie czuł się "Lonely" mimo zapadającego "Black Night". Odbył się prawdziwy "Pojedynek mistrza", wielu z nas doświadczyło że "Zycie to nie bar" i mimo codziennej "Zgadywanki" jest w nas odrobinę rockendrolla. A dzisiaj, cóż: "Dzień nad naszym miastem". ROCKANDROLL ! „

Naprawdę sama lepiej bym tego nie ujęła. Przyjacielska atmosfera, Świetna Muza – fajne mocne brzmienia, Znajomi i Ci wcześniej nie- , ale którzy szybko stawali się Znajomymi sprawiło, że czwartkowy majowy wieczór ( 09.05.2019) zachowam wśród swoich najlepszych wspomnień.

Mam nadzieję, że Kapela Mirelli i Wojtka ponownie da koncert na Pradze. Zapomniałam już, jaki ma klimat ta stara część Warszawy, najbliższa mojemu miejscu zamieszkania i … chyba też sercu.





A może zdarzy się też tak, że następnym razem Zespół wesprze w nagłośnieniu imiennik Wokalisty – prawdziwy zdolniacha z tego Młodego Człowieka, studenta drugiego roku Szkoły Dziennikarstwa i Realizacji Dźwięku. Tylko nie ma się gdzie wykazać – choć posiada całkiem sporą wiedzę (na studiach ma zajęcia z praktykami) oraz prawie roczne doświadczenie zawodowe ( rola „nagłośnieniowca” – mam nadzieję, że nie stracę życia za to określenie …) uzyskane podczas współpracy z Teatrem Politechniki Warszawskiej.
Tak, owszem. Mamy na Polibudzie taki i czasem studenci grają naprawdę niezłe przedstawienia – wiem, bo byłam.

Wracając do ostatniego wątku …
Kochani, czekam na wiadomość o koncercie Waszego „Incidental Music” na Pradze – dajcie znać odpowiednio wcześniej, to ściągniemy więcej literacko-muzycznych Dusz.
Ja od tamtej pamiętnej daty jestem Waszą zaprzysiężoną Fanką i … no, muszę ZOBACZYĆ Was znowu na scenie.



sobota, 4 maja 2019

po-BAWMY SIĘ piosenką ...

Wczoraj dojrzałam na fejsie u jednej z koleżanek – dziękuję za inspirację Agato – taki artykuł, w którym napisano, że śpiewanie – a szczególnie to wspólne, z innymi ludźmi – jest niezwykle korzystne dla naszego organizmu.

Wspomniana w tekście Katie Kat - amerykańska śpiewaczka operowa, twierdzi nawet, że:
„ (…) śpiew jest instynktowny i konieczny dla naszego istnienia (...) "
Może to dlatego, nawet ja czasem się skuszę i - głównie w chwilach, gdy rozpiera mnie jakaś taka irracjonalna może radość - mam ochotę śpiewać.
Oczywiście wyłącznie w zaciszu domowym i tylko wtedy, gdy jestem sama - mam świadomość, co może być moją mocną stroną, a co ... niekoniecznie.

Po przeczytaniu artykułu i przywołaniu wspomnień z ostatniej soboty kwietnia 2019, doszłam jednak do wniosku, że coś w tym wszystkim musi być jednak prawdziwego.
A co było tego dnia?

NIESAMOWITY koncert, na który zupełnie niespodziewanie zaprosił mnie jeden z moich nowych Znajomych - Jego zdjęcia pozwoliłam sobie znowu! wykorzystać w tym wpisie, bo moje to ... ech!
I tak - za sprawą Andrzeja - znalazłam się w Alejach Niepodległości, gdzie mieści się Studio Piosenki Teatru Polskiego Radia na takim oto wydarzeniu






Może nie powinnam o tym pisać, ale ... nie będę udawać, że znałam wcześniej twórczość pana Romana Kołakowskiego. Nie wiedziałam, że potrafi tak pięknie pisać. Nie miałam okazji słyszeć Jego przyjemnej barwy głosu. Nie byłam świadoma, że jest autorem przekładów utworów - jednego z moich ulubionych wykonawców - Leonarda Cohen'a.
Jak mogłam żyć w takiej nieświadomości? Sama się sobie dziwię ... 


Na szczęście teraz nadrabiam te zaległości - nie mogę się wręcz nasłuchać tych wszystkich cudnych utworów, które łączy nazwisko pana Romana oraz Ludzi, którzy od wspomnianej soboty oczarowali mnie swoimi wokalnymi i muzycznymi talentami.
Koncert bowiem - o przepięknej nazwie „32. Przypowieść błękitna …” był prawdziwie magicznym wydarzeniem dla mnie. Było nostalgicznie, refleksyjnie i może chwilami odrobinę smutno


foto: Andrzej Gojdź

a jednocześnie bardzo energicznie, radośnie i wesoło. Wszyscy występujący Artyści dali z siebie wszystko, aby zgromadzona publiczność na tą choćby godzinę przeniosła się w zupełnie inną rzeczywistość. 

Ja z pewnością doświadczyłam tęczy emocji, które wciąż potrafię przywołać na nowo – jeśli tylko sięgnę do swoich wspomnień lub tychże zdjęć.

foto: Andrzej Gojdż

foto: Andrzej Gojdż
Powiem Wam, że gdy przypomnę sobie wyraz malujący się na twarzach wszystkich śpiewających Osób, naprawdę wierzę w to, co napisano w artykule:

„ (…) Śpiewanie jest naprawdę zdrowe, a najnowsze badania sugerują, że śpiew w grupie jest najbardziej transformacyjny, ożywczy i podnoszący na duchu ze wszystkich. Dobre uczucia, które czerpiemy ze śpiewania w grupie, są rodzajem ewolucyjnej nagrody za podjętą przez nas i zgodną współpracę (…) ”.
foto: Andrzej Gojdź

Tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że mój nowy projekt pt. „Zabawa z Piosenką” jest trafionym pomysłem. Jeśli jesteście ciekawi szczegółów, zaglądajcie na mój fanpage

Mam nadzieję, że tym razem to Wy zacytujecie moje słowa:
muszę ZOBACZYĆ co z tego wyniknie J  



niedziela, 28 kwietnia 2019

Wyjątkowe urodziny

Ci z Was, którzy mają dzieci może pamiętają, jakie one były, gdy miały dwa lata. A tym, którzy nie mieli okazji pobyć bliżej w otoczeniu takich szkrabów powiem jedno: są bardzo absorbujące …
Dwulatek lubi eksperymentować i ma wiele pomysłów. Jest pełen entuzjazmu i potrafi w urzekający sposób zachwycać się światem. A ponadto drzemie w nim mnóstwo emocji, które czasem potrafią niemal roztopić serca każdego z rodziców.
Dlaczego o tym wspominam?

Takie były dla mnie Drugie Urodziny jednego z moich ulubionych zespołów – Tkaczyk Trio.

zdjęcie z fanpage'a Tkaczyk Trio
Artyści trochę poeksperymentowali ze swoimi Fanami – podziwiam Krzyśka, że był w stanie wyśpiewać jednego wieczoru tyle piosenek, a jego głos nic nie stracił ze swojego naturalnego, ciepłego brzmienia. Ciekawym pomysłem było zaprezentowanie w pierwszej części tylu kojących duszę utworów – wśród których oczywiście nie mogło zabraknąć tych, które napisała Zosia Pągowska. Efekt był taki, że chyba nie tylko publiczność się rozmarzyła, zasłuchana w dźwięki i słowa.


Choć były momenty, że i Artystom trudno było zachować kamienną twarz. Nic w tym dziwnego, atmosfera u Blusów była jak zawsze niemal rodzinna, a obecność tak wielu przyjaciół i znajomych zespołu, zachęcała do wesołych przekomarzanek.


W drugiej części urodzinowego koncertu z entuzjazmem wystąpił znajomy poeta, który zaskoczył swoim rymowanym wystąpieniem chyba każdego, kto pojawił się w gościnnej przestrzeni La Boheme. Niektórych może nawet lekko rozbawił.


Urodzinowy koncert uświetniła obecność zaprzyjaźnionej z Artystami Joasi Mioduchowskiej. Wspólna piosenka o Blusach w pełnej krasie ukazała, jak można cieszyć się tym, co nas otacza i czerpać radość z każdej chwili życia.

Fot. Andrzej Gojdź
O tak! Tkaczyk Trio swoimi utworami wzbudził w zebranych zapewne całą gamę emocji i niejedna osoba odczuła w głębi serca pewne wzruszenie.

Fot. Andrzej Gojdź
Trochę może żałuję, że nie załapałam się na tort – choć w sumie, to na tak licznie przybyłych gości,  przydałoby się przygotować pewnie kilka. I może to byłoby całkiem dobre rozwiązanie, aby każda z osób tworzących zespół miała na kolejne urodziny oddzielny urodzinowy rarytas i na dany sygnał starała się zdmuchnąć zapalone świeczki. Wtedy spełnionych życzeń mogłoby być więcej.
Choć tak myślę sobie, że jedno z nich już wkrótce się spełni - nie mogę się doczekać tej chwili.

Podobnie jak z niecierpliwością oczekuję 9 maja 2019.
Wtedy odbędzie się koncert innego zespołu, jeszcze nie do końca mi znanego, choć dwie osoby bardzo dobrze kojarzę – tworzą przecież 2/3 składu Tkaczyk Trio.

Fot. Andrzej Gojdź
Wojtek jakiś czas temu przesłał mi jeden z utworów Teamu, do którego należy też niesamowita Mirella - co ta Kobieta wyprawia na klawiszach!
Powiem Wam, że bardzo mi się spodobały te ostrzejsze brzmienia. Jestem pewna, że moi Znajomi pokażą niezły pazur na Pradze.

Jasne, że muszę ZOBACZYĆ Ich koncert. Ciekawe, czy pojawi się tam też właściciel tego oto pojazdu


– w sumie nie byłabym zaskoczona, gdyby lubił rockowe klimaty …

[ 02.05.2019 ]
I jeszcze kilka zdjęć, które udostępnił mi niezawodny w tej kwestii Blus - dzięki Jarku :)











piątek, 12 kwietnia 2019

moja Bezpieczna Przystań

Moja pierwsza Znajomość z L. miała miejsce w niezwykle barwnych okolicznościach – jesiennych, choć mocno rozleniwionych letnim słońcem. Spędziłam tutaj prawie całe dwa dni, jednak – wciąż mam nieodparte wrażenie, że zobaczyłam wtedy zaledwie namiastkę tego, co oferuje ta urokliwa wieś, wygodnie usadowiona w Małopolsce.

Miałam już jednak jako-takie pojęcie, gdzie jest rynek, gdzie można dobrze zjeść – czyli u Dominiki oczywiście – i w jakich miejscach szukać noclegu. Pierwszym moim typem był, jak może Ktoś słusznie podejrzewa - Leśny Ogród.
Nie zamierzam ukrywać, że moje pierwsze zadanie w ramach współpracy przy projekcie „Rok w Lanckoronie” – czyli redakcja wywiadu z Renatą i Frankiem – doprowadziło mnie do konkluzji, że bardzo chcę poznać Bohaterów tej rozmowy. Niestety szybko okazało się, że uprzedziła mnie grupa joginów, zajmując wszystkie dostępne w pensjonacie pokoje. Cóż, jak widać tym razem miałam obejść się smakiem – a ostrzyłam sobie ząbki zarówno na kuchnię wegetariańską, jak i tajemniczo dla mnie brzmiące ‘masaże ajurwedyjskie’. Może innym razem ...

Po dość długich poszukiwaniach – nie sądziłam, że tyle zorganizowanych grup w tym czasie będzie się kręciło w okolicy – pewna Dobra Dusza z lanc-KORONY doradziła, aby zadzwonić do pensjonatu o nazwie „Agroturystyka AGA”.
Los mi chyba nawet sprzyjał, ponieważ trafiłam pod skrzydła Cudownej Kobiety, od zawsze związanej właśnie z Lanckoroną. Pierwsze moje wrażenia?

Bardzo pozytywne – o czym chyba świadczą poniższe zdjęcia, choć … dość trudno tak bez stabilnego oparcia zachować ostrość.



Wchodzących przez małą sień Gości wita przestronna i widna kuchnia – a w oknie można dostrzec taki oto list:


Gdy natomiast już zawędrowałam na to swoje drugie piętro – spoko, nabrałam kondycji, przemykając po schodach GG PW – i otworzyłam drzwi … oniemiałam z zachwytu. A po chwili byłam skłonna zawisnąć na szyi uroczej Gospodyni, wyrażając w ten sposób swoją ogromną Radość.
Przyznacie sami, że w takim pokoiku od pierwszej chwili można się zadomowić.





I to właśnie uczyniłam, biorąc w posiadanie tą przestrzeń na najbliższe dwa dni. Byłam tak podekscytowana faktem, że znowu zawitałam do L., że długo nie mogłam zasnąć. Widoki z okna – nawet w nocy – urzekały swoim spokojem i pięknem.




Poranek sobotni zdecydowanie wstał lewą nogą i od samego początku dnia był naburmuszony.


Mnie jednak to zupełnie nie przeszkadzało, choć bez kawy nie zamierzałam nigdzie wychodzić. Miałam obawy, czy przypadkiem ten obniżający się drastycznie poziom kofeiny nie przeszkodzi mi w realizacji założonych planów. W kuchni Pani Stasi zabawiłam dłużej, niż założyłam. I nie chodziło tylko o to, że musiałam zaczekać, aż zagotuje się woda.
Mój wzrok przyciągnęły urocze akcesoria, dodające rodzinnego charakteru tej części domu.





Prawie zapomniałam o kawie, po którą przyszłam. I doszła jeszcze do tego niezwykle wciągająca pogawędka z Gospodynią. Ależ potrafi cudownie opowiadać o swojej rodzinnej wsi, jej historii oraz ludziach. Tak się zasłuchałam, że omal nie spóźniłam się na spotkanie z Małgosią i Anią.
Oj, byłoby czego żałować …
Dyscyplinowałam się zatem, bo we włosy zaplątały mi się te dwa słowa:
muszę ZOBACZYĆ tego dnia, jak najwięcej.

Jak myślicie? Udało mi się zrealizować ten poniekąd ambitny plan?
 - Hmmm … może za jakiś czas zechcę obdarować Cię, Miły Czytelniku kolejną „Wiosenną Opowieścią Lanckorońską”.
Zachęcam - zostań ze mną tutaj. Możesz też odwiedzić mnie w innej ulubionej przestrzeni.
 – Mam nadzieję … Do Zobaczenia