Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Miejsce Aktywności Lokalnej. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Miejsce Aktywności Lokalnej. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 31 marca 2019

To jak to jest z tymi ...

Jeśli zdarzyło się Wam czytać więcej niż raz, teksty tu przeze mnie publikowane, to … możliwe, że już wyrobiliście sobie zdanie na temat mojej osoby. Też mam takowe – to miał być żart, jakby coś …

Mówiąc jednak bardziej poważnie …
Dziś naszła mnie taka myśl, że choć dość często podkreślam, jak istotną rolę w moim życiu pełnią słowa, to – i ja niekiedy tracę kontrolę nad niektórymi swoimi wypowiedziami.
Przykład? Bardzo proszę.

Czasem – opowiadając o czymś Komuś – zdarza mi się wspomnieć o roli ‘Przypadku’ w tym zdarzeniu. Choć tak naprawdę, coraz częściej skłaniam się ku myśli, że ten wspomniany ‘Przypadek’, to tak naprawdę wyłącznie wypadkowa podejmowanych przez nas samych, decyzji. Od tego, czy zechcemy zareagować na jakiś „Bodziec” w danej chwili, wybierając jedno z dwóch: „TAK? - czy - NIE?”, będzie w dużej mierze zależało to, co nas później spotka. Niejednokrotnie tego doświadczyłam. Tak było i tym razem. O tym jednak – za chwilę, gdyż teraz właśnie nastąpi …

… delikatna zmiana tematu - choć dość istotna dla całej sprawy. Otóż:

Muzyka chyba nigdy nie odgrywała w moim życiu jakiejś wyjątkowej roli. A na pewno byłaby na niższej pozycji, niż słowa – gdybym miała stworzyć listę obszarów, które wzbudzały i nadal wzbudzają we mnie emocje. Byłam w stanie rozpoznać określone jej gatunki; niektóre nawet potrafiły mnie na dłużej zauroczyć – choćby jazz, blues, czy muzyka klasyczna – a myślę tu głównie o koncertach chopinowskich, na które od zeszłego roku znowu zaczęłam chodzić. Ale … Opera?!

- Ekhm … Nieee … dziękuję – taka zwykle była moja odpowiedź.
No, cóż … jakoś nie przemawiały do mnie – wręcz raniły moje uszy – wysokie dźwięki, wydobywające się z ust Solistek, tudzież Kobiecego Chóru … – Nieee… zdecydowanie nie moje klimaty.

Wyobraźcie sobie zatem, jakie było moje zaskoczenie, gdy – przez przypadek (Ekhm…) – dołączyłam do projektu pt. „Spotkania z Muzyką Polską – Moniuszko”, który miał na celu nie tylko przybliżenie twórczości tego Wielkiego Kompozytora, ale także miał wymiar społeczny – integrację pokoleń w trakcie udziału w koncertach operowych. Piękna Idea, czyż nie?

Celem Zespołu – w skład, którego weszłam – było dotarcie do szeroko rozumianych Ośrodków Kultury w różnych Dzielnicach Warszawy i przekonanie ich, aby udostępnili u siebie przestrzeń wraz z odpowiednim wyposażeniem i nagłośnieniem na koncerty operowego małżeństwa: Magdy i David’a z akompaniamentem niezwykle utalentowanej Anny Hajduk – w ubiegłym roku miała swój koncert chopinowski w Łazienkach - do tej pory żałuję, że wtedy nie dotarłam ... – na fortepianie.

Należało też oczywiście wciągnąć tych Partnerów do współpracy pod kątem promocji samego wydarzenia. Wszak należało pamiętać, że projekt organizacji – darmowych na dodatek – koncertów zakładał udział w nich, jak największej liczby osób w różnym wieku. Z takim Wspólnikami było to możliwe. Jako Podmioty Publiczne – działające nierzadko pod skrzydłami miasta, jako Miejsca Aktywności Lokalnej – niewątpliwie miały sporą własną ‘moc sprawczą’ – że tak to trochę żartobliwie ujmę … Znały przecież lokalną Społeczność, która chętnie korzystała z oferty różnych zajęć i aktywności.

Wracając jednak do wątku … jak można się domyślać byłam dość sceptycznie nastawiona do tego „Operowego Projektu” – jak zaczęłam go nazywać w myślach. Niezręcznie było mi jednak się wycofać – szczególnie, że nikt tak naprawdę nie zmuszał mnie do tego, abym uczestniczyła w samych koncertach. Te bowiem odbywały się w różnych częściach Warszawy i o różnych porach.
Gdy jednak osobiście poznałam Magdę – radosną, spontaniczną, przyjacielsko nastawioną i ciekawą opinii innych osób, nawet do tej pory nieznajomych – postanowiłam wybrać się jednak na jeden z Ich występów. Okazja nadarzyła się stosunkowo wcześnie...

Jakie były moje wrażenia? Jeśli jesteście naprawdę tego ciekawi, możecie zajrzeć do moich wspomnień

Teraz może zastanawiacie się, do czego właściwie zmierza ta moja - na pozór chaotyczna - "pisanina". Spokojnie, wykażcie się jeszcze pewną dozą cierpliwości. Za chwilę wtajemniczę Was w dalszy ciąg całej tej niezwykłej Historii. Nie traćmy zatem czasu ...

Znajomość z Magdą zapoczątkowała ciąg - niemal bajkowo brzmiących - zdarzeń.
Pierwszym było zaproszenie na VIP-owską część Wernisażu pewnego nieznanego mi wtedy, szwajcarskiego fotografa – Patrice’a Fileppi


Jak się zapewne domyślacie – a zwracam się teraz głównie do Tych, którzy naprawdę trochę mnie znają – Ciekawość znowu! zawładnęła moją duszą. [ Ha! Ha! Ha! ]. A ponieważ generalnie nie mam problemu, aby wyjść gdzieś sama, postanowiłam skorzystać z tego niespodziewanego zaproszenia. A potem przyszło mi do głowy, że nie zaszkodzi zapewnić sobie jednak kogoś Miłego do towarzystwa. A jako, że w moim bliskim otoczeniu pojawiło się ostatnio trochę osób o fotograficznych pasjach, postanowiłam skontaktować się w pierwszej kolejności oczywiście z nimi – z zaproszenia mogła skorzystać Małgosia, która nieodłącznie kojarzy mi się z pewnym Wyjątkowym Zakątkiem na mapie Polski.

A dlaczego właściwie wzbudziła się we mnie wspomniana ‘Ciekawość’??
Zaglądając do wydarzenia przeczytałam takie oto słowa:
„(…)" Viens voir les comediens" to 20 zdjęć zainspirowanych muzyką Charles'a Aznavour'a.(…)"
- Świetnie! – pomyślałam … kolejne nazwisko, które kompletnie nic mi nie mówi.

Od czego jest jednak internet – ten szybko uświadomił mi, o jaką postać chodzi. Przyznam się Wam, że im głębiej drążyłam temat, tym bardziej mnie wciągał. Szczególnie, że była z tym powiązana całkiem ciekawa historia – otóż, jak podaje źródło:
„(…) Podczas jednego z pobytów za granicą, daleko od zgiełku świata, Fileppi usłyszał piosenkę "Comme ils disent… " ("Jak to oni mówią"), potem posłuchał jej jeszcze raz i jeszcze raz, smakując słowa nasiąkał historią i melodią. Coś zaskoczyło, postanowił przełożyć arcydzieło na obrazy a jego kreatywność zaczęła szybować. Cztery lata później doprowadziła go do wyboru dwudziestu utworów, które zainspirowały tyleż fotografii. Fragmenty tekstów Aznavoura podkreślają kontury każdego ze zdjęć (…)”

Co mogłam w tamtej chwili pomyśleć? Nie trudno zgadnąć, że w głowie zatańczyły te słowa: muszę to ZOBACZYĆ

Wierzcie mi – naprawdę warto wybrać się na tę wystawę zdjęć - ja bardzo się cieszę, że mogłam tam być.




Jeżeli potrzebujecie czasu na podjęcie decyzji, to ... jest go trochę. Ale nie znowu aż tak wiele. Wystawa jest dostępna do 14 kwietnia 2019 (środa – niedziela w godz. 14.00 – 20.00) w Centrum Sztuki RIO – ul. Piękna 66 a, czyli bliżej ul. Chałubińskiego – jeśli znacie Warszawę.

Co ja czułam, rozglądając się po otaczającej mnie przestrzeni? Czułam się trochę jak … Odkrywca.
Fotografie - zgadniecie, jaki ta ma tytuł?


są bowiem podpisane, ale …


Ano właśnie! Po francusku, którego ja oczywiście … „ni w ząb”. Szczęśliwie pomocną dłoń wyciągnęła do mnie wtedy jedna z Tłumaczek. Potem jeszcze dowiedziałam się, że mam szansę samodzielnie odkryć tajemnice fotografii. Organizatorzy przygotowali specjalnie na tą okazję foldery w kilku językach, z których Goście mogli swobodnie korzystać.


Poszłam za przykładem innych i wkrótce włączyłam się aktywnie w tą ... "fotograficzno-detektywistyczną zabawę".
A im dłużej przyglądałam się kolejnym zdjęciom, tym więcej pytań do ich Autora pojawiało mi się w głowie. Nie było rady, trzeba było poprosić o pomoc towarzyszącą Bohaterowi wydarzenia, tłumaczkę. Początkowo z pewną obawą rozpoczęłam tą trójstronną konwersację. Jakoś tak dziwnie się jednak czułam, oczekując w napięciu na odpowiedzi.Szybko jednak okazało się, że zarówno Artysta, jak i Tłumaczka mają w sobie to, co i mnie jest dość bliskie: Otwartość i Poczucie Humoru J To oczywiście sprawiło, że prawie zapomniałam o tym, że nic nie kumam po francusku i udało mi się dowiedzieć wielu ciekawych rzeczy. Ot, Magia Osobowości …

Gdy dołączyła do mnie Małgosia – Liderka Projektu Rok w Lanckoronie – miałam już jakieś swoje zdanie na temat prezentowanych prac. Tym niemniej fotograficzne oko Małgosi dostrzegło kilka rzeczy, na które ja nie zwróciłam uwagi – a to zainicjowało kolejną rozmowę z Artystą.
Na samo wspomnienie tych chwil, uśmiech wypływa mi na policzki. Patrice jest na serio Uroczym Człowiekiem, z którym może ciekawie porozmawiać nawet taki Amator Fotografii – jak ja.

Wystawa – przypominam Zainteresowanym – potrwa w Centrum Sztuki RIO (ul. Piękna 66 a - od strony ul. Chałubińskiego) do 14 kwietnia w dniach: środa – niedziela w g. 14 – 20.

Jeśli się pojawicie, będziecie mogli przyjrzeć się z bliska tym zdjęciom, które na mnie zrobiły największe wrażenie i były przedmiotem naprawdę interesujących rozmów z Patrice’em. Jedno z nich prezentuje się tak:


Co do drugiego to ... niestety wśród moich w miarę udanych fotek, został tylko opis z folderu. Warto znaleźć to zdjęcie i porozmawiać o historii jego powstania. Mnie osobiście efekt pracy - nie tylko w sumie samego Artysty - naprawdę urzekł. A teraz włączcie ... Wyobraźnię



Czy to już koniec opowieści? – Ktoś odważny mógłby zapytać.
Absolutnie NIE! To może jedynie jej Druga Część

Postanowiłyśmy bowiem z Małgosią, wykorzystać okazję i trochę jeszcze czasu spędzić w swoim towarzystwie. Nie spodziewałam się jednak tak … Inspirujących, a jednocześnie bardzo konkretnych Rozmów J
Z pewnością miałam przed sobą – choć może i bez oficjalnego tytułu – następną w moim bliskim otoczeniu Charyzmatyczną Kobietę.

Pamiętam, że ktoś kiedyś zacytował w moim otoczeniu ... takie oto słowa:
„zawsze szukaj towarzystwa lepszych od siebie”.
Zgadzam się w pełni z tym poglądem i może właśnie dlatego tak mnie cieszy współpraca z Tym - wspomnianym wyżej - Zespołem Projektowym. Kilka dni temu zaowocowała taką oto … Notatką 
I ... rzecz znamienna.
Już za kilka dni wypełnię jedno z dwóch tegorocznych postanowień noworocznych. Ha! Nieźle, co?

Na tamten moment, jeszcze o tym nie wiedziałam .Wracałam jednak do domu z jakąś nową energią do działania, ciekawymi pomysłami i kolejnymi Marzeniami.
A dziś naszło mnie takie pytanie:

„To jak to właściwie jest:
marzenia się spełniają, czy … Marzenia się Spełnia?”

Ciekawa jestem Waszych opinii ...

czwartek, 1 listopada 2018

NIEZWYKŁA Bajka

Kilka lat temu miałam przyjemność uczestniczyć w pewnym wydarzeniu, podczas którego przemawiał Niesamowity Człowiek – Brian Tracy. Już wtedy był starszym panem, ale charyzma wciąż biła z każdej jego wypowiedzi. To od niego usłyszałam słowa, które na długo zapadły mi w pamięć:
„Ludzie uwielbiają historie”.
Tak, jest wiele prawdy w tym stwierdzeniu. Zapewne – jako dzieci – często słuchaliśmy z zapartym tchem opowieści, które kształtowały naszą wyobraźnię oraz wrażliwość. Może wielu z nas pamięta  takie wieczory z dzieciństwa, gdy rodzice lub dziadkowie opowiadali nam na dobranoc bajki lub czytali je z naszych ulubionych książek. Dla mnie to wspomnienie jest wciąż żywe i napawa trochę lekką tęsknotą za tamtymi czasami.
Niekiedy też – z jakąś bliżej nieokreśloną nostalgią – powracam myślami również do tych chwil, które spędziłam ze swoimi dziećmi. Choć byłam już wtedy dorosła szybko dawałam się wciągać w magię opowiadanych lub czytanych wspólnie historii.

I nadal tak jest...
Wciąż daję się porwać opowieściom. A historia Ewy wyjątkowo mnie urzekła.




Kim jest wspomniana Kobieta?
Z pewnością bardzo sympatyczną i ciepłą osobą, z przepięknym uśmiechem. Jest także Matką, która dla swojej córki zrobiła coś wyjątkowego.



Wcieliła się bowiem w rolę Pisarki i Ilustratorki, aby stworzyć niesamowitą książkę, której bohaterką jest jaszczurka Cziczi. Bajka to NIEZWYKŁA – jej rola polega nie tylko na wzbudzeniu w czytelniku ciekawości i radości z czytania oraz odkrywania. Buduje też wrażliwość na los innych ludzi.
W jaki sposób?
Otóż… książka powstała po to, aby pomóc w rehabilitacji córki Ewy oraz sześciorga innych niepełnosprawnych dzieci, które pozostają pod opieką Stowarzyszenia „Żar Serca” powołanego przez Autorkę. Więcej o tych działaniach można przeczytać na fanpage’u „Pomaganie przez czytanie”.
Ewie udało się przekonać do swojego pomysłu różnych Ludzi, którzy wsparli wydanie książki i stali się jej niejako Mecenasami. Obecnie są wydane dwie części przygód o jaszczurce Cziczi,



a dochód ze sprzedaży każdej z nich zasila konto Stowarzyszenia. Tym samym pozyskane środki są przekazywane na konta wspomnianych dzieci i z nich finansowana jest pomoc w leczeniu. Więcej na ten temat można poczytać tutaj.

Historia wydała mi się naprawdę niesamowita. A gdy usłyszałam, że Ewa zamierza odwiedzić Warszawę, postanowiłam namówić ją na spotkanie z młodymi czytelnikami. Gościnę zapewniła nam opiekuńcza Bogusia z MAL-u, która zaprosiła grupę przedszkolaków z pobliskiej placówki. Było … ciekawie i wesoło.

Przyznam, ze odzwyczaiłam się od energii kilkulatków. Cieszę się jednak, że mogłam jej znowu doświadczyć




Ciekawe, czy podobne odczucia miał Marcin, gdy uwieczniał momenty spotkania czytelniczego z Ewą.



Ja z pewnością trochę tej energii przejęłam – jak widać byłam bardzo zaangażowana w powitanie Małych Gości.



A potem już Ewa rozpoczęła swoją wielowątkową opowieść: o genezie powstania książki, o swojej córce i innych chorych dzieciach, o bohaterce bajki, czyli jaszczurce Cziczi. Rozmawialiśmy wspólnie o idei pomagania, o magii książek, o pomysłach i marzeniach, które ma każdy z nas.














Ewa opowiedziała też o znanych osobach, które wspierają ideę projektu „Pomaganie przez czytanie”. Akcję popierają: Adam Małysz, Joanna Brodzik, Rafał Maślak i Kasia Stankiewicz.



Cieszę się, że historia zaciekawiła nie tylko Młodych Czytelników. Dzięki Paniom Wychowawczyniom od 19 października 2018 (daty spotkania) w jednym z przedszkoli na warszawskim Żoliborzu dzieci mogą czytać bajki o Cziczi i wracać wspomnieniami do spotkania z Ewą





A jeśli ktoś z Was jest zainteresowany dołączeniem do tej pięknej akcji: „Pomaganie przez czytanie” – czyli ma chęć kupić książeczki o przygodach jaszczurki Cziczi, zachęcam do zerknięcia na stronę Stowarzyszenia „Żar Serca”. Osobom z Warszawy, które mieszkają w okolicy ulicy Marii Kazimiery 20/1, polecam kontakt z Bogusią z MAL-u w celu osobistego odebrania zakupionych książek. Radzę jednak nie zwlekać, bo są tam tylko 2 kartony z bajkami Ewy.



Ja zamierzam też je kupić, choć moje dzieci już trochę są za duże na takie opowieści. Chciałabym poprosić Ewę o specjalną dedykację i pojechać z nimi w odwiedziny do innych dzieci. A myślę tu o Młodych Czytelnikach będących pod opieką Fundacji „Odzyskać Radość”, o której wspominałam w ostatnim moim wpisie.
Nie dam rady co prawda pojawić się tam 7 listopada 2018 – dniu czytania, o którym więcej tu.
Maciek jednak obiecał mi, że jak będzie jechał na kolejne swoje zajęcia z muzykoterapii, to zabierze mnie ze sobą. A może pojedzie nas wtedy więcej?

Bardzo bym chciała, aby tak się stało. Po głowie chodzi mi bowiem pomysł zbiórki książek do biblioteki, którą chcą stworzyć pracownicy Fundacji. A może i inne rzeczy uda się pozyskać dla małych pacjentów…
Gdy wyobrażę sobie, jaką można byłoby wywołać RADOŚĆ efektami zbiórki, myślę tylko o jednym:
muszę to ZOBACZYĆ



niedziela, 30 września 2018

GDY SIĘ CZEGOŚ PRAGNIE…

Dawno, dawno temu …
Myślę, że spokojnie mogłabym właśnie tak zacząć swoją opowieść. Wszak to było ponad 20 lat temu – choć dziś aż trudno mi uwierzyć, że tyle czasu minęło odkąd osiągnęłam pełnoletność. Wróćmy jednakże do początku, czyli…
Dawno temu w moim życiu pojawił się pewien niezwykły człowiek, który niezaprzeczalnie odcisnął swój ślad na postrzeganiu przeze mnie otaczającego świata. Mogę śmiało rzec, że był pierwszym moim mentorem, tudzież życiowym przewodnikiem. Inspirował, motywował do szukania własnych rozwiązań, wspierał w chwilach zwątpienia. Najbardziej jednak z tamtej znajomości utkwiły mi Jego słowa, które lubił powtarzać. A brzmiały one tak: „Paulina, pamiętaj… jeśli czegoś naprawdę pragniesz – tak z całego serca, to wtedy nawet ściany będą ci pomagać, abyś osiągnęła swój cel…” Niewykluczone, że dla kogoś czytającego te słowa, mogą one brzmieć dziwnie. Ja jednak nie raz przekonałam się, że siła pozytywnego myślenia – gdyż o to tu tak naprawdę chodzi – ma ogromną moc.

Gdy prawie dwa miesiące temu dowiedziałam się, że Marcin będzie miał swój pierwszy wernisaż fotografii, byłam pod ogromnym wrażeniem. Nie rozumiałam jednak, dlaczego zdecydował się zorganizować go tak daleko od Warszawy. Wspominam o tym zresztą tutaj.
Potem wszystko się wyjaśniło – wernisaż był częścią cyklicznego Festiwalu „Romantyczna Lanckorona”, który odbywa się w tym właśnie miasteczku w okolicach Krakowa. Niestety nie mogłam tam pojechać, aby na własne oczy ujrzeć to, co chciał zaprezentować. A nie będę ukrywać, że temat wystawy był intrygujący: „AbstrAKT Namiętności”. Więcej na ten temat można dowiedzieć się stąd.
I chyba wtedy zaświtał mi w głowie dość zwariowany pomysł, aby zorganizować podobne wydarzenie w Warszawie.

Dlaczego określiłam go jako „zwariowany”? Z wielu powodów. Jednym z nich był fakt, że moja znajomość z Marcinem dawno straciła na świeżości – że tak się wyrażę. Od czasów liceum (gdyż właśnie tam się poznaliśmy) minęły ponad dwie dekady i przez te lata prawie w ogóle nie mieliśmy kontaktu. Nic zatem dziwnego, że do mojej propozycji podszedł na początku z dużą nieufnością i nie było łatwo Go przekonać. Po drugie – choć w swoim życiu miałam okazję zorganizować kilka różnych eventów – nie miałam specjalnie doświadczenia w realizacji takich kulturalnych projektów. Zdarzyło się raz coś podobnego, ale było to prawie 8 lat temu. Po trzecie nie mieliśmy z Marcinem ani funduszy, ani koncepcji na miejsce, w którym moglibyśmy zorganizować tego rodzaju wydarzenie.

I tu wracam do znamiennych słów mojego dawnego Mentora. Okazało się bowiem, że jeśli się czegoś bardzo pragnie, to dzieją się niesamowite rzeczy. Nie tylko bowiem ukształtowała się koncepcja, jak bez większych kosztów zaprezentować zdjęcia Marcina. Udało się nam też – przy wsparciu Niezwykłych Ludzi – znaleźć cudowny lokal i w znacznym stopniu wzbogacić początkowy pomysł o kilka dodatkowych atrakcji. I to właśnie mogli zobaczyć Goście, którzy zdecydowali się przyjąć zaproszenie i pojawili się w dniu 27 września 2018 na Żoliborzu na wydarzeniu pt. „Głębia PRZEKAZ-u”.

To było dla mnie wyjątkowe spotkanie. Zyskałam nowe doświadczenia – jako pomysłodawca miałam bowiem okazję nie tylko przywitać przybyłych Gości,




ale także poprowadzić rozmowę z Marcinem na temat prezentowanych fotografii, która miała też na celu lepsze przedstawienie Jego osoby tym, którzy nie mieli okazji wcześniej Go poznać.





Udało się też przygotować kilka atrakcji – jedną z nich była „Czara sukcesu” podarowana specjalnie na to wydarzenie przez mojego Kolegę – Piotra ( generalnie bowiem skupiony jest na innym aspekcie swojego projektu – www.wishjar.pl ).






Pięknie ozdobiona czara zawierała opracowane z wielką starannością motywacyjne cytaty – takie, jak choćby te, którymi podzieliła się ze mną jedna z uczestniczek wydarzenia – Agata:
„Przyszłość zaczyna się dzisiaj, nie jutro” – Jan Paweł II
„Szybko zrozumiałam, że nic, a w szczególności życie, nie jest nam dane na zawsze i jeżeli chcę coś zrobić, to teraz, zaraz, bo jutra może już nie być” – Martyna Wojciechowska

Kolejną atrakcją spotkania był mini koncert gitarowy w wykonaniu naszego Znajomego – Janusza (to m.in. dzięki Niemu dowiedzieliśmy się o cudownym Miejscu Aktywności Lokalnej - w którym zorganizowaliśmy nasze wydarzenie). Zanim jednak Janusz zaprezentował parę swoich piosenek, "odpytał" Marcina ze znajomości sprzętu fotograficznego z dawnych czasów. Też bowiem robi zdjęcia.



A potem zaskoczył wszystkich oprawą swoich występów (strój wędrowca był niesamowity) oraz wspólnym wykonaniem paru utworów ze swoją koleżanką – niezwykle energetyczną i uroczą Jolą, którą poznałam dopiero tego właśnie dnia.









Po tym radosnym występie udało się nam z Marcinem zaskoczyć z kolei Janusza. To była ta druga (tajemnicza) niespodzianka, o której wspominałam w wydarzeniu, promującym nasze spotkanie. Nie wszyscy bowiem wiedzieli, że w tym dniu Janusz miał urodziny. Mam nadzieję, że zarówno tort, jak i mały upominek od nas oraz wspólnie z Gośćmi zaśpiewane „Sto lat” sprawiły Mu przyjemność i będą dodatkowym miłym wspomnieniem




Po muzycznym występie nadszedł czas na towarzyska część wydarzenia, podczas której Goście mogli porozmawiać ze Znajomymi, jak również poznać nowe osoby. Ja ogromnie się cieszę, że miałam okazję spotkać się z kilkoma dawno niewidzianymi Przyjaciółmi. To był dla mnie prawdziwie niesamowity wieczór, który zachowam w pamięci i będę do niego jeszcze zapewne często wracać myślami. Mam nadzieję, że podobne odczucia miały wszystkie osoby, którego tego dnia pojawiły się na Żoliborzu.

Specjalne PODZIĘKOWANIA składam:
- Marcinowi – że zechciał mi zaufać i zgodził się zrealizować ten projekt wg mojego pomysłu
- Bogusi i Joasi (koordynatorkom MAL-u) – za ogromne wsparcie organizacyjne (przygotowanie przestrzeni + poczęstunek – muszę wziąć od Bogusi ten przepis na ciasto, które upiekła na tą okazję)
- Oldze (https://www.ibi.pl) – Partnerce wydarzenia za przepiękne pocztówki dla Gości i dobrą energię
- Januszowi – za muzyczną oprawę tego spotkania oraz Jego niesamowitą serdeczność i pomoc w odszukaniu magicznego miejsca, jakim jest dla mnie MAL
- Izie – naszej Koleżance z liceum, która zgodziła się uwiecznić na zdjęciach to wydarzenie i dzięki Niej będę mogła w każdym momencie znowu poczuć jego klimat (choćby wracając do tego wpisu)
- Piotrowi – za przygotowanie takiej fantastycznej niespodzianki, jaką była „Czara Sukcesu”

Serdecznie też dziękuję wszystkim Gościom za wspólnie spędzony czas i różne intrygujące rozmowy. Dzięki Wam wiem, że jeszcze wiele rzeczy… muszę ZOBACZYĆ