Możecie zarzucić mi „babską emocjonalność” – jeśli taki termin w ogóle istnieje … Nie obrażę się. Kierowanie się uczuciami jest wszak domeną pań, czyż nie?
A te podpowiadały, aby koniecznie znaleźć się w sobotni (09.03.2019) wieczór na Żoliborzu i znowu choć na parę godzin zniknąć dla zwykłego świata. Tak się bowiem czuję za każdym razem, gdy mam okazję przekroczyć drzwi galerii La Boheme.
I powiem Wam, że warto było posłuchać szeptu serca i przyjechać na koncert znanej mi do tej pory tylko z widzenia Ani Burger. Zachwycił mnie głos Artystki – jego niezwykle przyjemna dla ucha barwa momentami wręcz hipnotyzowała swoim ciepłem. Czułam się tak, jakby moją duszę otulał aksamit, przynosząc wytchnienie, ukojenie i odprężenie. Urzekło mnie to niesamowite połączenie delikatności oraz siły i to w idealnych proporcjach. Oczarowały także teksty śpiewanych piosenek – w dużej mierze stworzonych przez samą Wokalistkę, podobnie jak muzyka. A pewnie część Czytelników wie już, że akurat na słowa jestem wyjątkowo wrażliwa.
Przyznam, że nie znałam do tej pory twórczości Ani. Co prawda prawie pół roku temu miałam okazję usłyszeć może dwie śpiewane przez Nią piosenki, ale … to w zasadzie było bardzo improwizowane śpiewanie przy zupełnie innej okazji. I oczywiście nie wiedziałam wtedy, że zarówno właśnie teksty, jak i muzyka jest Jej autorstwa. Pamiętam, że zwróciła moją uwagę miłym głosem, ale nie sądziłam, że drzemie w Niej taki talent. A ten objawił mi się w pełnej krasie właśnie w minioną sobotę.
Szczerze podziwiam Ludzi, którzy jak właśnie Ania oraz Zosia Pągowska, Krzysiek Tkaczyk czy Joasia Mioduchowska potrafią przekazać prostymi słowami tyle emocji i tak obrazowo przedstawiać świat. Lubię, gdy piosenki mają postać wciągającej słuchacza opowieści, bez jednak wydumanych czy też górnolotnych wyrażeń. A takie są te, które pisze i śpiewa Ania. Czasem można w nich odnaleźć swoje własne odczucia lub też ujrzane kiedyś obrazy otaczającej rzeczywistości. Niekiedy z kolei zaskakują sposobem widzenia. Zdarza się też, że Artystka korzysta z utworów znanych poetów, np. Konstantego Gałczyńskiego, do których sama komponuje muzykę. Ten fragment zapadł mi w pamięć szczególnie:
„(…) i jest specjalny wachlarz
do rozpędzania chmur
żeby księżyc nie był …
nieogolony taki (…)”
Tych ‘zaskoczeń’, a właściwie może miłych niespodzianek było w trakcie koncertu znacznie więcej. Jedną z nich było wykonanie piosenki pt. „Czereśnie”, autorstwa wspomnianej przeze mnie Zosi. Wspaniale zabrzmiały w aranżacji muzycznej Ani. Mam nadzieję, że będę miała jeszcze kiedyś okazję je usłyszeć.
Podobnie jak zabawne covery o tematyce kulinarnej, które Artystka zaprezentowała publiczności, przy akompaniamencie altówki kolejnej niezwykle utalentowanej muzycznie Kobiety, czyli Dorotki, zwanej przez przyjaciół „Sówką”. Podobno było to premierowe wykonanie i to w sumie bez wcześniejszych prób. Moim zdaniem naprawdę mistrzowskie. Nigdy bym nie przypuszczała, że Dziewczyny specjalnie się do tego wspólnego występu nie przygotowywały i także dla Nich było to pewne przeżycie.
Podobnie jak zabawne covery o tematyce kulinarnej, które Artystka zaprezentowała publiczności, przy akompaniamencie altówki kolejnej niezwykle utalentowanej muzycznie Kobiety, czyli Dorotki, zwanej przez przyjaciół „Sówką”. Podobno było to premierowe wykonanie i to w sumie bez wcześniejszych prób. Moim zdaniem naprawdę mistrzowskie. Nigdy bym nie przypuszczała, że Dziewczyny specjalnie się do tego wspólnego występu nie przygotowywały i także dla Nich było to pewne przeżycie.
W każdym bądź razie zaprezentowane piosenki okazały się ‘strzałem w dziesiątkę’. Myślę, że życzenie publiczności, aby wśród bisów znalazły się też te utwory, świadczy o tym dobitnie.
Ja nieźle się uśmiałam podczas słuchania ich i niewykluczone, że czasem zanucę sobie piosenkę Maanamu bądź też Europe, ale już z zupełnie innymi słowami …
Ja nieźle się uśmiałam podczas słuchania ich i niewykluczone, że czasem zanucę sobie piosenkę Maanamu bądź też Europe, ale już z zupełnie innymi słowami …
Tak, dużym atutem Ani jest też ogromne poczucie humoru i dystans do siebie. W trakcie swojego występu była niezwykle naturalna, czym na pewno ujęła nie tylko mnie.
Tak, z pewnością przybyli na Żoliborz goście mieli okazję tego wieczoru podziwiać twórczość kilku niesamowicie uzdolnionych Kobiet.
To był wspaniały czas w niemal rodzinnej atmosferze. W sumie jednak, jakże mogłoby być inaczej, jeśli wydarzenie odbywało się w La Boheme. Tu przecież zawsze można spotkać ludzi o pozytywnym nastawieniu do życia, życzliwych i otwartych.
To był wspaniały czas w niemal rodzinnej atmosferze. W sumie jednak, jakże mogłoby być inaczej, jeśli wydarzenie odbywało się w La Boheme. Tu przecież zawsze można spotkać ludzi o pozytywnym nastawieniu do życia, życzliwych i otwartych.
A ja mam nadzieję, że Ania posłucha sugestii przyjaciół oraz znajomych i pomyśli o swojej własnej płycie. Liczę także, że wystąpi jeszcze u Blusów. Koniecznie muszę ZOBACZYĆ Ją raz jeszcze na scenie.
Na koniec dodam jeszcze, że po raz kolejny dziękuję Jarkowi, że wsparł mnie w kwestii zdjęć - będą cudną pamiątką.
Na koniec dodam jeszcze, że po raz kolejny dziękuję Jarkowi, że wsparł mnie w kwestii zdjęć - będą cudną pamiątką.
Ania Burger jest nadzwyczajna, prawda to !
OdpowiedzUsuń