sobota, 5 stycznia 2019

Tłoczno i gwarno

Przedostatni dzień roku 2018 nie zachwycał aurą. Chmury roniły łzy, jakby ogarnął je smutek, że zima wciąż nie ma chęci zawitać do stolicy. Na dworze było ciemno i mokro. Co zatem zmotywowało mnie do tego, aby znowu opuścić domowe zacisze? Myślę, że tym razem powodów było kilka. Jednym z nich była chęć zapomnienia o burych barwach za oknem. Drugim - potrzeba kontaktu z przyjaznymi ludźmi. A kolejnym… oczywiście ciekawość. Tego dnia bowiem w kolorowej i niezwykle gościnnej przestrzeni La Boheme miał zagrać nieznany mi kurdyjski zespół folkowy – Tembûr band.



Jak cudnie było znaleźć się ponownie w magicznym świecie Blusów, gdzie na przybyłych zawsze czeka uśmiech uroczych Gospodarzy, zielona herbata w imbryku, kawa lub gorąca czekolada, bądź wino. A ponadto uczta dla oczu – za każdym razem odkrywam przynajmniej jeden nowy obraz Ewy.



I oczywiście dla ucha – w sobotę wyjątkowo urzekły mnie dźwięki skrzypiec oraz nieznanych mi z nazwy instrumentów.





Nie przypuszczałam tylko, że wydarzenie przyciągnie na Żoliborz tyle osób. Koncert trwał, lokal niemal pękał w szwach, a gości spragnionych muzycznych doznań wciąż przybywało. W pewnym momencie ich liczba zaczęła mnie na tyle przytłaczać, że pierwszy raz zdecydowałam się wyjść wcześniej.
Czy żałuję? Trochę tak, ponieważ prezentowane utwory naprawdę bardzo mi się podobały.

Mam nadzieję, że w przyszłą sobotę (12 stycznia 2019 r.) znowu dam się porwać dźwiękom. W La Boheme ponownie bowiem zagra pewna energetyczna Kobieta, którą poznałam jakiś czas temu. W listopadzie ubiegłego roku nie mogłam pojawić się na Jej koncercie, choć miałam na to ogromną ochotę. Wtedy właśnie przyrzekłam sobie, że… muszę ZOBACZYĆ Ją następnym razem. I teraz w styczniu nadarza się okazja. Nie mogę się już doczekać.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz