zbliżyły się godziny
i jesteśmy tu razem
choć zupełnie
nam nie po drodze
ty z jakąś zaciętością
śpiewasz bardzo głośno
o swoich przekonaniach
i nie interesuje cię
czy chcę o tym słuchać
prowokujesz słowami
łopoczesz gniewnie gestami
jak dumny paw
prezentujesz wszystkim
swoje klubowe barwy
nie boję się ciebie
bo może o tym nie wiesz
ale twoje wrzaski są tylko
takim krzykiem rozpaczy
by zostać zauważonym
i jaki właściwie sens miała
ta nieoczekiwana pogawędka cała
jeśli żadne z nas
nie zmieniło swojego zdania
na temat właściwego zachowania?
Nie określiłabym się mianem Wielkiej Fanki sportu.
Owszem, zdarza mi się trzymać kciuki za naszych reprezentantów i to niezależnie od dyscypliny, jaką uprawiają. Niekiedy też doświadczam silnych emocji, reagując żywiołowo na sukcesy lub porażki tych, którym dopinguję.
Cieszy mnie promowana od kilku lat zasada „fair play” – bo sport powinien uczyć zdrowej rywalizacji, szacunku dla przeciwnika i uczciwości w przestrzeganiu określonych reguł. Powinien jednoczyć, a nie dzielić. Jaka szkoda, że wciąż nie rozumie tego całkiem spora rzesza kibiców – o czym miałam okazję się przekonać jadąc wieczorem 1 grudnia 2018 autobusem nr 162.
Wpis dedykuję pewnemu młodemu człowiekowi – chciałabym ZOBACZYĆ, że potrafi zmienić swoje nastawienie, ale… spotykać go raz jeszcze na swojej drodze nie muszę…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz